top of page

MO w Rząsinach

       Arystoteles, filozof starożytnej Grecji mawiał, że prawda leży pośrodku - może dlatego wszystkim zawadza. Próba zbliżenia się do tego środka w kontekście dziejów powojennych Ubocza i Rząsin, jest niezmiernie trudna. Publicyści i historycy najczęściej piszą i mówią o latach 1946 – 47 nie inaczej, niż przez pryzmat rozpusty sowietów, dyktat rodzimej władzy narzuconej społeczeństwu, morderstw, gwałtów i rozbojów na ludności niemieckiej i polskiej. Podkreślają, że wówczas celem było utrzymanie wszechwładzy a sankcje karne słuzyć miały bardziej zastraszeniu niż walce z przestępczością.  Gdzie jest granica pomiędzy rzetelnym i uczciwym przedstawieniem naruszeń prawa z Ubocza i Rząsin a powielanym w historiografii rozumieniem tego dwulecia jako rozprawy ze zwolennikami demokratycznej Polski przez narzuconą narodowi polskiemu władzą ?  Jak naprawdę było, jak pisać o pierwszych latach powojennych Ubocza, aby ustrzec się stronniczości. Jak opisać czyn zabroniony, karalny1 w 1946 czy 1947 roku ?

          Jest to zadanie trudne i łatwe jednocześnie. Trudne, bo ustne relacje żyjących świadków tamtych zdarzeń rozpływają się we mgle, pisane praktycznie nie występują. Przekazy rodzinne też nie są wolne od przeinaczeń, uprzedzeń, ubarwień. Inne będą przesiedlanego Niemca, inne repatrianta zza Buga, inne osiedleńca z Centralnej Polski czy szabrownika, jeszcze inne osadnika wojskowego - który niejedno okrucieństwo wojny widział na oczy albo brał w nim udział. Łatwe, bo zostają do przejrzenia dokumenty, w miarę spójne, pozbawione złudzeń, interpretacji, do bólu prawdziwe. Takimi mogą być akta sądowe i milicyjne. Odpowiedź na proste pytanie - czy takowe istnieją, jest jedna: dzięki różnym zbiegom okoliczności, co nieco uratowano z obejściem procedur obowiązujących w służbach mundurowych. Udostępnione mi przez p. Macieja Szczerepę dokumenty liczą 50 stron formatu A3. Noszą tytuł „Kontrola dochodzeń na rok 1946/47” Posterunku Milicji Obywatelskiej w Rząsinach. W księdze odnotowywano zdarzenia noszące znamiona przekroczenia powojennego prawa, przy niektórych dopisywano dalszy ciąg - dotyczyło to zwłaszcza spraw skierowanych do lwóweckiego Sądu Grodzkiego lub jeleniogórskiego Sądu Okręgowego. Jakiej wagi były to meldunki ? Czy tylko kradzieże i rozboje ? Można by rzecz – pełen asortyment. Od zabójstwa po kradzież gęsi, zastępowanie Państwowego Monopolu Spirytusowego domowym produktem a nawet donosy sąsiada na sąsiada. Pełny obraz naruszeń prawa w Uboczu czy Rząsinach dałaby mrówcza praca przy wertowaniu archiwaliów Komendy Powiatowej Milicji Obywatelskiej, Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, Komisji Specjalnej, Sądu Grodzkiego we Lwówku Śląskim, Prokuratury i Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze, Garnizonu Radzieckiego2. Zadanie praktycznie niewykonalne z uwagi na wcześniejsze brakowanie dokumentów.

Rząsiński Posterunek Milicji Obywatelskiej rozpoczął swoje działanie pod koniec 1945 roku. Zlikwidowana została krótko istniejąca milicja osadników wojskowych3 w Uboczu, wieś została objęta opieką milicjantów4 z Rząsin, sporadycznie do akcji wkraczali stróże porządku z posterunku gryfowskiego.  Rejon posterunku był rozległy, obejmował wsie5: Wilcza Góra, Mała Wieś, Gradowo, Nagórze, Nowy Ląd - Bartniki, Maltanowo, Lisia Góra. Na lokal6 został wybrany budynek poniemieckiej7 poczty8, piwnice zamieniono na areszt9. Milicjanci z Rząsin wyposażeni byli w co najmniej jeden motocykl, rowery, posiadali też połączenie telefoniczne z sąsiednimi posterunkami. Nie jest znana ilościowa obsada personalna10, wiadomo tylko, że w styczniu 1946 roku komendantem był Adam Fornalczyk11, po nim Kondak Filip12, Brol Marian13, Deka Zygmunt14. Księga została założona 10 lutego 1946 roku, zapisy zakończono 30 grudnia 1947 r.

          W księdze ujęto meldunki, zgłoszenia, donosy, dochodzenia i wywiady dotyczące mieszkańców Ubocza i Rząsin – Ubocze 72 zapisy, Rząsiny 35. Czy 107 wpisów do księgi może dać pełny obraz naruszeń prawa w Uboczu i Rząsinach ? Nie - należy pamiętać o respekcie przybywających repatriantów przed nieznanym, bano się wszystkiego, posterunek posiadał skromne środki łączności, sporo zadrażnień załatwiano bez udziału milicji. W 1946 r. panoszyli się jeszcze Rosjanie15, trwały przesiedlenia Niemców16, w domach nierzadko mieszkały rodziny polskie i niemieckie - czasami dzieliły ich schody na piętro, drzwi pomiędzy izbami. W miarę przesiedlania Niemców, opuszczenia zimą 1946/47 gminy gryfowskiej przez garnizon rosyjski, ofiarami przestępstw stawali się coraz częściej Polacy. Wspomnieć też należy o procederze szabru - uprawianym przez rdzennych, niemieckojęzycznych mieszkańców wsi, żołnierzy Armii Czerwonej, szabrowników z innych terenów Polski i ludność napływową z zamiarem stałego osiedlenia. Co prawda szaber malał (w latach 1946-47 niezamieszkałych domów z niezabezpieczonym mieniem praktycznie nie było), to jednak był problemem, zwłaszcza, że często był uprawiany z groźbą użycia broni. W poniższym opracowaniu celowo zostały usunięte tożsamości osób narodowości polskiej i niemieckiej. Uważam, że nie mam prawa do jakiejkolwiek sugestii, do rozdrapywania na nowo powojennych ran. Zamiast imion i nazwisk podane zostały narodowości, w niektórych przypadkach zachowana została oryginalna pisownia raportów milicyjnych w kursywie. 

Milicjanci w latach 1946 – 47 nie odnotowali ani jednego morderstwa czy gwałtu24. Dwukrotnie odnotowano pobicia, pierwsze 9.2.47 gdy zrabowano 2700 zł a poszkodowanym i napastnikiem byli Polacy. Następne z użyciem noża nastąpiło 17.2.47, gdy w sali Związku Osadników Wojskowych w Rząsinach wyrównywano porachunki z użyciem noża, poszkodowanym i sprawcą byli Polacy. Konsekwencją awantury w spółdzielni „Jutrzenka” była napaść Polaka na komendanta posterunku i towarzyszącemu mu milicjantowi (21.10.47). W tym przypadku i w podobnym z 16.2.47 został znieważony mundur milicjanta. Podobnego znaczenia był występek z 24.3.46 z udziałem Polaków, o godz. 20.oo zakłócono spokój publiczny i przy okazji nastąpiło kompromitowanie władz polskich, dwa tygodnie wcześniej (8.3.46 o godz. 15.oo) Polacy pobili Niemkę i Polaka – sprawa została zakończona skierowaniem aktu oskarżenia do Sądu Grodzkiego we Lwówku Śląskim. Ciężkimi przewinieniami było posiadanie przez Polaka (16.3.46) nielegalnej broni i przekroczenie granicy państwa w Zgorzelicach25 przez Niemkę - mieszkankę Rząsin (8.3.47). Brak szczegółów o eksplozji ładunku wybuchowego i ranieniu Polaka z 12.5.46. 

 

Posterunek MO w Rząsinach po 1945 r. Zbiór Witolda Mikosa

            Odnotowano defraudację 101791 zł  w spółdzielni Jutrzenka w Rząsinach (15.10.47) - o czyn zostało oskarżonych dwoje Polaków. Przez spięcie drutów wysokiego napięcia płonął dom osadnika wojskowego (13.11.47), gdzie straty wyniosły 336 000 wg cen z 1939 roku. Polka została oskarżona o pochówek nowonarodzonego dziecka z pominięciem ustawowych terminów (1.12.47).

         Stróże porządku dbali o interesy Skarbu Państwa. W ciągu dwóch lat wytropili dwóch Polaków, którzy pędzili bimber (2.3.46 i 3.3.46), wódkę w dwóch przypadkach skonfiskowano, aparaturę zdążono skonfiskować  tylko w jednym przypadku. Dotkliwe były kary, 14 dni aresztu dla obwinionych i grzywny 10000 i 3000 zł. Odnotowano również przywłaszczenie kuponów kartkowych na chleb (10.6.46) o wartości 100 złotych – nieprawidłowości w obiegu kuponów realizowanych w Rząsinach wykryła Komenda Powiatowa Milicji we Lwówku Śląskim, sprawcą był Polak. Przyłapano również Polaka na nielegalnym używaniu napojów wyskokowych w dniu 15.6.47, sprawa została skierowana do Sądu Grodzkiego we Lwówku. Surowo też postąpiono z Polakiem, któremu udowodniono sprzedaż nielegalnego alkoholu oraz sprzedaż mięsa w dni zakazane (6.12.47 godz. 18.oo), został skierowany akt oskarżenia przeciwko obwinionemu.

          Plagą dwulecia wsi były kradzieże. Kradziono wszystko, w „cenie” był inwentarz i wyposażenie mieszkań. Zaczęło się 16.2.1946 roku, około godz. 4.oo nad ranem Niemce skradziono krowę – sprawcy nie zostali wykryci, straty 220 zł. O godz. 3.30 nad ranem, 29.2.46 Polakowi została skradziona świnia, aresztowani zostali poszkodowani a prawdziwi sprawcy nigdy nie zostali ujęci. Polskiemu rolnikowi w nocy z 1 na 2.06.46 skradziono 2 gęsi, 2 kozy i 8 kur, sprawcy nie wykryci. Dopiero po miesiącu ujrzała światło dzienne kradzież barana (14.7.46), dokonana przez władze rząsińskie na Niemcu, sprawa została skierowana do prokuratury jeleniogórskiej. O godzinie 3.oo nad ranem Polakowi została skradziona krowa o wartości 120 zł, sprawę umorzono (6.8.46). Polak Olszynianin ukradł Polakowi w Rząsinach jałówkę o wartości 60 złotych przedwojennych (26.3.47), po dwóch miesiącach sprawca został odnaleziony (o jałówce nie wspomniano), akt oskarżenia w dniu 8.9.47 został skierowany do Sądu Grodzkiego we Lwówku Śląskim. W jednym przypadku dokonano kradzieży siana z pola o wartości 12 złotych przedwojennych (4.7.47), poszkodowanym i kradnącym byli Polacy. Ścinano także drzewa, kradzieży dwóch modrzewi o wysokości 12 metrów na szkodę Skarbu Państwa dokonał Polak (22.11.47), sprawę skierowano do Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze. Garderobę mieszkaniową kradziono dwa razy, w pierwszym przypadku (17.3.47) dopuszczono się nocnej  kradzieży w mieszkaniu wójta gminy rząsińskiej – sprawcy Polacy zostali wykryci i skierowano ich występek do Sądu Grodzkiego. W drugim (16.5.47) także było dwóch sprawców, przeciwko jednemu Polakowi zamieszkałemu w Rząsinach skierowano akt oskarżenia, drugiemu Polakowi przyjezdnemu nie zdążono – w chwili zamknięcia sprawy był już lokatorem więzienia w Brzegu, sumę strat określono na kwotę 500 złotych powojennych. Zrabowanie jednego diamentu do cięcia szkła i innych narzędzi zostało zakwalifikowane jako napad rabunkowy (25.3.47) - kradzieży dopuścił się mieszkaniec sąsiedniej wsi a poszkodowanym na 200 zł powojenne był szklarz z Rząsin – Niemiec. Rower damsko – męski wartości 60 zł powojennych o numerze ramy 308109 (marki Eliefte) skradziono (30.4.47) Polakowi, sprawca nigdy nie został wykryty. Właściciel kultywatora z Rząsin odzyskał narzędzie po miesiącu – poszkodowanym był Polak a sprawcą kradzieży (9.5.47) mieszkaniec sąsiedniej wsi, też Polak. Nie udało się znaleźć sprawcy kradzieży garderoby damskiej o wartości 200 zł przedwojennych, poszkodowana Polka musiała się pogodzić z decyzją o umorzeniu sprawy. Sporej wartości majątek (walizka z dokumentami, 2 zegarki, 3 obrączki ślubne, 5 rubli w zlocie)  został skradziony Polce 17.8.47 – ustalono podejrzanych (byli Polakami), sprawą miała się zająć prokuratura jeleniogórska. Dwie sukienki damskie wartości 22 zł przedwojenne skradzione po północy 16.12.47 zostały odzyskane, winowajczyni nie poniosła kary – wyjechała do Szczecina, poszkodowaną i sprawczynią kradzieży były panie narodowości polskiej. Polak Polakowi skradł 24.9.47 buty oficerki, podejrzany zbiegł w nieznanym kierunku mimo ustalenia jego tożsamości. Ustalono sprawcę kradzieży (11.12.47) pasa transmisyjnego z zakładu rzemieślniczego o długości 6 metrów 30 cm, szerokości 8 cm, poszkodowanym był Polak a sprawcą Polka.

       Innym zagadnieniem, wspólnym dla posterunków MO w Rząsinach i Gryfowie Śląskim jest mnogość napadów z bronią w ręku na szosie26 pomiędzy Uboczem Górnym a Rząsinami. Droga otoczona z dwóch stron lasem nie dawała szans obrony i ucieczki. Łącznie dwa posterunki w latach 1946-47 odnotowały 6 napadów na przechodzących lub przejeżdżających drogą, w jednym przypadku odnotowano morderstwo Niemki, w pozostałych poszkodowanymi byli Polacy, trzykrotnie zabrano motory właścicielom, raz rower i jesionkę męską.

1.04.46   godz. 15.oo  napad  rabunkowy, postrzał, zrabowanie 1700 zł i motocykla, ofiarą pracownik uzdrowiska  ze Świeradowa Zdroju, sprawcy napadu ubrani w mundury polskie

7.4.46     godz. 15.oo   napad rabunkowy, zrabowanie 5000 zł i motoroweru przez 2 osobników

13.4.46   godz. 15.oo   postrzał śmiertelny Niemki z Nowego Lądu – Bartnik, na miejscu znaleziono 2 łuski z pepeszy

13.4.46  godz. 15.oo napad  rabunkowy, zrabowanie 3065 zł i jesionki, ofiarą gryfowianin, dwóch sprawców uzbrojonych  w pistolet i pepeszę

16.4.46  godz. 17.oo  napad na jadącego wozem gryfowianina i nieznanego osobnika jadącego rowerem, rowerzystę zabrali do lasu, sprawcy określeni jako dwóch żołnierzy ruskich 

31.10.46 godz. 12.oo napad na jadącego motocyklem, poszkodowany fotograf gryfowski , sprawca/y  nie wykryty

       Na sześć napadów, tylko w dwóch przypadkach stwierdzono domniemanie czynu przez żołnierzy radzieckich - w jednym zauważono posiadanie przez bandytę pepeszy, w innym przypadku sprawcy pozostawili łuski z pepeszy. Możliwe też jest „oderwanie” się z patrolu lub warty żołnierzy radzieckich - domniemanie takie jest jednak wątpliwe z uwagi na brak jakiejkolwiek wzmianki o języku używanym przy napadzie i ewentualnym skierowaniu sprawy przez milicjantów do garnizonu rosyjskiego. Nasilenie bandytyzmu na szosie w okresie pomiędzy 1 a 16 kwietnia 1946 roku (5 napadów – w tym jeden z morderstwem), pozwala przypuszczać, że sprawcami byli jedni i ci sami lub maksymalnie dwie grupy dwuosobowe.     

        Dokładne zaznajomienie się z adnotacjami milicjantów umożliwia wysnucie kilku wniosków. Jednym z nich są podziały wśród sprawców przewinień – na Niemców (jest ich najmniej), Rosjan, Polaków – osadników i repatriantów oraz Polaków „przejezdnych”. Niemcy nie byli raczej skorzy do zaznajamiania władzy polskiej z każdym przestępstwem popełnianym przez „swoich”. Rosjanie i ich występki stanowią niewielki ułamek całości przestępstw, był to już rok 1946, miesiące grabieży z poprzedniego roku minęły, następowała też dyscyplina, żołnierze byli raczej zajęci pakowaniem trofiejnego towaru i przygotowaniami do wyjazdu. Najwięcej kłopotów przysparzali sami Polacy, zwłaszcza ci, którzy przyjeżdżali na resztki szabru, lub ci, którzy dopiero osiedlali się w ogołoconych prawie ze wszystkiego domach.

         Gruntowna analiza meldunków pozwala także na spostrzeżenie o braku więzi społecznych mieszkańców dwóch wsi. Podział w Uboczu na Nadybian i Wojutyczan z jednej strony a Wileńszczaków i Centralniaków z drugiej, skutkował nieufnością, czasem zawiścią. Na podstawie numerów domów i tożsamości mieszkańców można dojść do prostej konkluzji – zatargi i wykroczenia przeciw obowiązującemu prawu, powstałe w wyniku odrębności regionalnych nie były rzadkością, ich skutkiem były konflikty sąsiedzkie i donosy. Inaczej było w Rząsinach, gdzie konflikty sąsiedzkie były czymś naturalnym z uwagi na rozproszenie etnograficzne przyjezdnych. Jedynie mundur osadnika był czynnikiem je łagodzącym. Nie zauważyłem też donosów osadnika wojskowego na osadnika wojskowego – niezależnie od pochodzenia, trwała w dalszym ciągu solidarność koleżeńska kolegów z wojska, czasami tylko zdarzały się nieporozumienia pod wpływem alkoholu.

        Charakterystyczną cechą naruszeń prawa w Rząsinach (1946) był całkowity brak odnotowanych kradzieży tzw. garderoby mieszkaniowej -  świadczyć to może o jej obfitości w każdym domu lub całkowitym braku. Zastanawiający może też być brak sukcesów milicjantów rzasińskich w zwalczaniu bimbrownictwa na terenie Ubocza i Rząsin – w ciągu dwóch lat ujawniono łącznie sześć przypadków. W Uboczu wszystkie były dziełem informatorów, w Rząsinach głupota pijącego w jednym przypadku i nieostrożność podczas zabiegów technologicznych w drugim.

                                                                                                                                                Janusz Buca

Poznań 2012  


[1] pozakonstytucyjne organy władzy (PKWN i KRN) stosowały sankcje w oparciu o przedwojenny kodeks karny i cywilny. Wkrótce okazało się, że dla "ugruntowania" zdobyczy i rozprawy z rodzimym wrogiem, prawo było niewystarczające - należało uporać się z rozliczeniem skutków wojny i rosnącą opozycją. W tym celu przyjęto zasadę wprowadzania nowych instrumentów polityki karnej - dekretów i ustaw prawnokarnych. Pierwszym z nich był dekret z 31.8.1944 roku o wymiarze kary dla zbrodniarzy hitlerowskich i zdrajców narodu polskiego, kolejnym kodeks karny Wojska Polskiego z 23.9.1944, niezmiernie ważny dekret o ochronie państwa z 30.10.1944 i wreszcie tzw. mały kodeks karny z 13.06.1946 roku 

[2] chodzi o pułk z 65 armii wojsk radzieckich - dot. 1318 истребительно-противотанковому артполку

[3] wspomnienia Władysława Butwiłowskiego http://ubocze66.republika.pl/zasluzeni/butwiwspom.html

[4] jednym z nich był Zinko Józef, którego znieważono podczas wykonywania obowiązków służbowych (16.2.1947) - Zinko Józef został wybrany 11.6.1949 do komisji Walki z Analfabetyzmem Gminnej Rady Narodowej w Wilczej Górze

[5]   Wilcza Góra – Rząsiny,   Mała Wieś – Wolbromów,   Gradowo – Gradówek,   Nagóra - Nagórze,   Nowy Ląd - Bartniki – Niwnice,   Maltanowo -  Płóczki Górne,   Lisia Góra - Płóczki Dolne

[6] z meldunku wójta gminy Rząsiny Jana Migały 13.11.1947 „Zarząd Gminny donosi, że tut. Zarząd nie poniósł żadnych kosztów związanych z utrzymywaniem aresztowanych”

[7] "Urząd pocztowy, później agencja pocztowa Rienholda Muhlisch, założona została w domu nr 162. Budynek ten spalił się od uderzenia pioruna, został jednak krótko po tym odbudowany. Od 1923 r. należał do Rienholda Muhlisch. Nad oknem pomieszczenia pocztowego widniał szyld poczty a nad wejściem wywieszka zegarmistrza Juliusza Wunsch” – Kronika Rząsin

 [8] stanowiący mienie prywatne budynek po milicji został sprzedany - odkupili go parafianie nowopowstałej parafii MBO w 1959 r. "Parafianie błyskawicznie rozpoczęli zbiórkę pieniędzy, uzyskaną kwotę 12 tys zł, przekazali księdzu Janowi Szutkowskiemu. Proboszcz zakupił budynek na swoje nazwisko - nie było wówczas możliwości zakupu budynku przez parafię. Dopiero ks. Eryk Hober w latach siedemdziesiątych XX wieku, doprowadził do przeniesienia własności na parafię" – relacja Witolda Mikosa

[9] był to typowy areszt z metalowymi drzwiami i oknem z kratą pod sufitem. Jeszcze w 2004 roku były widoczne na ścianach piwnicy ręczne napisy aresztowanych – relacja Przemysława Gajdosza z 2004 r.

[10] 18.7.1946 posterunek liczył co najmniej 6 funkcjonariuszy MO

[13] AP Jelenia Góra - notatka o wymianie pompy wodnej w budynku posterunku z 20.8.1947

[14] prot. posiedzenia Prezydium GRN w Rząsinach (27.12.1951)

[15] Garnizon Radziecki wg. Jana Wysopala opuścił Gryfów Śląski 22 listopada 1946 r.

[16] dotyczy przesiedlenia 880 osób (16-17 lipca 1946 r.

[18] chodzi o zdarzenie pod świetlicą o godz. 2.30  w nocy z niedzieli na poniedziałek, ofiara zabójstwa jest pochowana na starym cmentarzu w Uboczu

[19] milicjanci konfiskat aparatury i bimbru dokonywali na podstawie doniesień dwóch informatorów z Ubocza „Macuk” i Przyjaciół” lub "Maciek" i "Przyjaciel"

[20] w owym czasie przybicie do startej podeszwy nowej skóry za pomocą kołków drewnianych

[21] Kuźnica - Biedrzychowice

[22] Świnica – Nowa Świdnica

[23] Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa we Lwówku Śląskim

[24] o gwałtach i morderstwach wzmiankują autorzy Kroniki Rząsin najczęściej w kontekście 1945 r.

[25] Zgorzelec

[26] wspominają o tym autorzy rozdziału „Garnizon Radziecki” w książce Gryfów Śląski w latach 1945-2008

Bibliografia

Aparat bezpieczeństwa na terenie powiatu lwóweckiego w latach 1945-1956 Robert Klementowski, Maciej Szczerepa Lwówek Śląski 2002
Archiwum Państwowe Jelenia Góra

Dokumenty ze zbioru Witolda Mikosa
Gryfów Śląski w latach 1945-2008 Robert Skrzypek, Wojciech Szczerepa, Maciej Szczerepa Gryfów Śląski 2010

Kontrola dochodzeń na rok 1946/47. Posterunek Milicji Obywatelskiej Rząsiny
. Zbiór prywatny Macieja Szczerepy
Kronika Rząsin

Pierwsze powojenne polskie nazwy miejscowości dawnego powiatu lubańskiego Krzysztof Fokt
Urząd Bezpieczeństwa w powiecie Lwówek Śląski Klementowski Robert Wrocław 2006

Wojna w Dolinie Bobru. R. Primke, M. Szczerepa, W. Szczerepa Archiwum System 2009
Wspomnienia Władysława Butwiłowskiego Ubocze 1966

 

bottom of page